Bł. Alojzy i Maria Beltrame Quattrocchi – nasi Patroni
Alojzy i Maria Beltrame Quattrocchi są pierwszym w dziejach Kościoła małżeństwem wyniesionym do chwały ołtarzy z powodu heroicznej wierności Ewangelii w życiu małżeńskim i rodzinnym. Beatyfikacji dokonał Jan Paweł II na Placu św. Piotra w Rzymie 21 października 2001 r., w dwudziestą rocznicę ogłoszenia adhortacji apostolskiej Familiaris consortio.
Alojzy i Maria związali się sakramentem małżeństwa w Bazylice Santa Maria Maggiore w Rzymie w 1905 r. On był wtedy młodym adwokatem, miał 25 lat i trzy lata wcześniej ukończył wydział prawa Uniwersytetu Rzymskiego. Pochodził z Katanii na Sycylii, z rodziny urzędnika prefektury. Ona, młodsza o 4 lata, była starannie wykształconą młodą damą z dobrego domu. Należała do jednego z najstarszych rodów florenckich Corsini i miała wśród przodków papieża Klemensa XII (Andrea Corsini). Jej ociec był oficerem grenadierów sardyńskich. W szkole miała szczęście spotkać nauczycieli o wybitnej kulturze, którym zawdzięczała bogate wykształcenie humanistyczne. Wcześnie ujawnił się jej talent pisarski, nie mając jeszcze osiemnastu lat, Maria zadebiutowała dwoma publikacjami literackimi: szkicem na temat Le api [Pszczoły] Rucellaiego oraz esejem Gabriele Rossetti e i Preraffaeliti. Jej wrażliwość na piękno – sztukę, muzykę, poezję sprawiała, że umiejętnie zaszczepiła ją także swoim dzieciom. Wraz z mężem starała się regularnie uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych Rzymu. Z dużym sceptycyzmem odnosiła się do sztuki filmowej, pozwalając dzieciom na oglądanie tylko tych filmów, które sama uznała za wartościowe.
Beltrame Quattrocchi tworzyli tradycyjną, zamożną, mieszczańską rodzinę. Razem z dziadkami i rodzicami Marii zajmowali piękne mieszkanie na Piazza del Viminale w Rzymie. Wytworny dom nie zmieniał swojego wyglądu od lat. Do dzisiaj w wielkim salonie nad kominkiem wisi obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa, przed którym cała rodzina zasiadała w określonym porządku przy ogromnym stole, a wieczorem zbierała się na modlitwę.
Przyszło im żyć w czasach trudnych, naznaczonych dwiema wojnami światowymi, mimo to widzieli swoje życie jako: Życie pogodne, angażujące umysł, interesujące, głębokie i spokojne, nigdy puste, nigdy smutne ani pesymistyczne, życie w pełni przeżyte w duchu słowa. Przeżyte nie pobieżnie, lecz w radości z tego, co przynosi z sobą każda chwila, w radości, wciąż nowej, płynącej z bycia razem – napisała Maria w książce pt.: „Radiografia di un matrimonio” (Radiogram pewnego małżeństwa).
Alojzy i Maria zostali obdarzeni czwórką potomstwa. Troje urodziło się w ciągu pierwszych czterech lat małżeństwa. Pierworodny syn Filippo przyszedł na świat w październiku 1906 r., już w marcu 1908 urodziła się córka Stefania, zwana Fanny, a w listopadzie 1909 r. rodzice cieszyli się narodzinami drugiego syna Cesare’go. W tym też czasie rodzina weszła na drogę ascezy duchowej, na której prowadził ich franciszkanin ojciec Pellegrino Paoli. To pozwoliło im sprostać dramatycznemu wyzwaniu, jakim okazała się czwarta ciąża Marii.
W styczniu 1914 r., w czwartym miesiącu ciąży niespodziewanie stwierdzono u matki poważne komplikacje (łożysko przodujące). W tamtym czasie diagnoza taka oznaczała praktycznie śmierć matki i dziecka. Lekarz natychmiast nakazał przerwać ciążę, aby – jak sądził – uratować przynajmniej Marię. Małżonkowie jednoznacznie i stanowczo odmówili przyjęcia takiego rozwiązania , zawierzając Bożej Opatrzności i zdając się na Jej wolę zwrócili się z modlitwą do Matki Bożej. W kwietniu 1914 r., w ósmym miesiącu ciąży, przyszła na świat, ku ogromnej radości rodziny, wymodlona i wbrew ludzkim kalkulacjom zdrowa, druga córka, Enrichetta.
Od narodzin pierwszego z dzieci oddawaliśmy się im, zapominając o sobie na ich rzecz. Obserwowaliśmy ich pierwsze troski, pierwsze uśmieszki i radosne wybuchy śmiechu, pierwsze kroki, pierwsze słowa, pierwsze niepokojące nas niedoskonałości, jakie się pojawiały. Studiowaliśmy książki poświęcone pedagogice wieku dziecięcego, starając się być lepsi, poprawiając się z naszych wad i kształtując nasz charakter – z powodu miłości do dzieci. Staraliśmy się, by dobrze się czuły we własnym towarzystwie i by inne, gorzej wychowane dzieci, nie przyczyniły się do zaprzepaszczenia naszego – z pewnością niedoskonałego, ale sumiennego – trudu. Potem była szkoła, a następnie harcerstwo, które uzupełniało informacje i przygotowywało ich do życia. Czuwaliśmy nad nimi dniem i nocą, uważając, by jakiś zły element nie zdołał w jakikolwiek sposób zamroczyć ich dusz. Czuliśmy, że ciąży na nas wielka odpowiedzialność za te dusze wobec samego Boga, który je nam powierzył, i wobec ojczyzny; chcieliśmy je wychować na jej kochające dzieci. Wychowywaliśmy je w wierze, aby poznały i pokochały Boga – zapisała Maria.
Dzieci Beltrame Quattrocchich miały zapewnione kierownictwo ojca duchownego, regularnie przyjmowały sakramenty święte, do Pierwszej Komunii Świętej przystępowały wcześnie, mając 5-6 lat, zgodnie z zaleceniami papieża Piusa X. Codziennie razem z całą rodziną odmawiały różaniec.
Zarówno Alojzy, jak i Maria zainteresowali się ruchem skautowym założonym w 1916 r. Z Anglii sprowadzili książkę Roberta Baden Powella, założyciela skautingu, aby przekonać się, czy ruch nie pozostaje w sprzeczności z nauką Kościoła, a potem ściśle współpracowali z założycielami włoskiego harcerstwa katolickiego
W 1920 r. w życiu rodziny miało miejsce bardzo ważne wydarzenie. Za radą ojca Mateo Cravleay’a dokonali intronizacji obrazu Najświętszego Serca Pana Jezusa w swoim domu. Już wkrótce miało się okazać, jak wielki wpływ i zmiany wywoła znajomość z tym kapłanem i oddanie się Najświętszemu Sercu Jezusa.
Dwa lata od tego wydarzenia obaj synowie, Filippo i Cesare, podjęli decyzję o wstąpieniu do seminarium duchownego, a pięć lat później próg klasztoru klauzurowego przestąpiła starsza córka Stefania, która przyjęła w zakonie imię Maria Cecylia.
Te niespodziewane wybory były dla rodziców powodem zarówno do radości, jak i cierpienia. Woli Bożej poddali się jednak bez żadnych zastrzeżeń. W 25. rocznicę zawarcia sakramentu małżeństwa Alojzego i Marii święcenia kapłańskie przyjął Filippo, odtąd ks. Tarcisio??, a w 1933 roku drugi syn – odtąd ojciec Paolino. W tym dniu Maria powiedziała do niego: Jesteś już kapłanem. Od tej chwili możesz mnie nie tylko błogosławić, ale i rozgrzeszać. Ale jestem i na zawsze pozostanę twoją matką. Zapamiętaj sobie dobrze, że jeśli pewnego dnia, nie daj Boże, miałbyś się okazać niewierny, zostaniesz spoliczkowany przez swą własną matkę i nic cię przed tym nie uchroni.
Cierpienie rodziców spowodowane odejściem z domu dzieci zaowocowało głębszym zjednoczeniem duchowym małżonków. Siły duchowe do życia czerpali z Eucharystii. Codziennie rano uczestniczyli we Mszy świętej w Bazylice Santa Maria Maggiore. Dzień zaczynał się tak: wspólna Msza św. i Komunia. Gdy ja jeszcze przygotowywałam się do wyjścia, jego namiętność do Liturgii kazała mu głośno czytać porządek Mszy św. na dany dzień; oprócz tego ciągle nosił mszalik i studiował go – linijka po linijce – mimo że znał jego układ na pamięć. Gdy wychodziliśmy z kościoła, witał mnie słowami dzień dobry, jakby dopiero wtedy dzień zaczynał się naprawdę. I tak rzeczywiście było.
Już w 1926 r., kiedy Alojzy miał 46 lat, a Maria 42, za radą ojca duchownego Pelegrino Paoli małżonkowie dokonali „zgodnie definitywnego rozdziału łoża”. Od tego momentu wspólne łoże małżeńskie zastąpili dwoma łóżkami. Wybór wstrzemięźliwości cielesnej wynikał z pragnienia pogłębienia wzajemnej komunii duchowej oraz pragnienia radykalnego oddanie się Boskiemu Oblubieńcowi. Natomiast po wyświęceniu synów na kapłanów w 1934 r. małżonkowie postanowili, że jeżeli także ich druga córka Enrichetta podejmie powołanie zakonne, oni również wstąpią do klasztorów. Tak jednak się nie stało, ponieważ najmłodsza córka do końca pozostała w domu rodziców.
Ciężkim doświadczeniem dla rodziny była druga wojna światowa. Minister sprawiedliwości Włoch zaproponował Alojzemu stanowisko adwokata generalnego państwa. Ten jednak odmówił, aby nie wspierać faszystowskiego reżimu. Odmówił również kandydowania do senatu z list chrześcijańskiej demokracji, ponieważ niektóre punkty programu były sprzeczne z wyznawanymi przez niego poglądami.
Małżonkowie w swoim rzymskim mieszkaniu mimo zagrożenia przyjmowali, przechowywali i ułatwiali ucieczkę żołnierzom uchodźcom. Także po wojnie od razu włączyli się do odbudowy kraju po zniszczeniach, działając w ruchach Front Rodziny (Front delia Famiglia) i Ruch Odrodzenia Chrześcijańskiego (Rinascita Christiana).
Dnia 5 listopada 1951 r. cała rodzina Beltrame Quattrocchich po raz pierwszy od 1924 r. spotkała się w cała w mieszkaniu w Rzymie. Było to ostatnie takie spotkanie, cztery dni później Alojzy zmarł na atak serca. Na jego ostatnie pożegnanie przybyły rzesze ludzi, w tym wiele wybitnych i znanych osobistości. Wszyscy, wylewając szczere łzy, świadczyli o otrzymanym dobru znanym jedynie Bogu. Na wyścigi próbowali musnąć kwiatem, wieńcem czy chusteczką – niby relikwię świętego – tę martwą, woskową twarz, która była pogodna i rozjaśniona jak nigdy. Potem starali się ucałować rękę czy brzeg sukni naszej mamy, której, dzięki zadziwiającej sile ducha – udawało się ukryć ściskający serce ból pod życzliwym uśmiechem. Na wyścigi zwracali się do niej z najpiękniejszymi słowami; nie tyle z konwencjonalnymi kondolencjami, co z ewangelicznym pocieszeniem to był święty człowiek – wspominał ojciec Paolino.
W rok po śmierci męża Maria wydała książkę Wątek i osnowa (L’ordito e la trama). Był to trochę zmieniony tekst napisanego wcześniej Radiogramu pewnego małżeństwa.
Wątek – nitka po nitce współpracuje z osnową (…) Muszę, całkowicie skupiona na darze z siebie samej upiększać solidny męski fundament osnowy własną nicią – wątkiem delikatności i miłości. Nić za nicią – wątek – jako funkcja osnowy, osnowa jako racja wątku. I jak jedno bez drugiego nie zdoła ukończyć swej tkaniny, tak jedno zyskuje w drugim swą siłę i podporę. Bóg zechciał, by sakrament małżeństwa był ścisłym przymierzem: uporządkowanym, ukształtowanym, nabierającym stopniowo spoistości i trwałości dzięki wzajemnemu zrozumieniu płynącemu z miłości; by był pełen światła i zapału w łasce i miłości, we wspólnym podnoszeniu rąk. (…) Takie jest właśnie małżeństwo: nitka po nitce, jedno z drugim splecione w Bogu, na zawsze, nieprzerwanie, aż do śmierci. Dopiero wtedy tkanina znajdująca się w rękach Boskiego Tkacza, zostanie ukończona; będzie to ostatni, nie znający końca splot wątku z osnową.
Najmłodsza córka, Enrichetta, która towarzyszyła matce po śmierci ojca, zaświadcza, że wdowieństwo Marii było nieustanną ascezą. Przez długie samotne godziny modliła się i kontemplowała, ofiarując swe wyrzeczenia potrzebującym duszom. Zmarła 25 sierpnia 1965 r. w Seravalle w Toskanii. Oboje małżonkowie Beltrame Quattrocchi spoczywają na rzymskim cmentarzu Vitorchiano.
Już w 1919 r. Maria zostawiła mężowi swój duchowy testament. Napisała w nim: Pozostawiam Ci moją nadzieję. Może ufać Panu ten, kto naprawdę ofiarował wszystko dla Jego chwały. Jak słodko jest, Gino, oddać się całkowicie – z duszą i ciałem w Jego ręce – pozwalając, by On posługiwał się nami jako członkami swego ciała, zjednoczonymi z Nim w Miłości. Jak słodko jest to uczynić, kiedy się już przeżyło życie Jemu ofiarowane, tak jak On sam żyje w Eucharystii, życie pełne modlitwy, życzliwości, zadośćuczynienia, poświęcenia; ukryte w cichym, czynnym i ukrytym życiu wszechmogącej Miłości.
Liturgiczne wspomnienie błogosławionych Marii i Alojzego Quatrocch 25 listopada, nie przypada jak to jest w zwyczaju na dzień ich narodzin dla nieba, czyli śmierci lecz w dniu, w którym udzielili oni sobie sakramentu małżeństwa.
Prerafaelici – odrębny nurt w sztuce europejskiej Bractwo zostało założone w 1848 r. przez Williama Holmana Hunta, Johna Everetta Millais i Dante Gabriela Rossettiego, do których dołączyli William Michael Rossetti, James Collinson, Frederic George Stephens i Thomas Woolner. Bazowali na poglądach Ruskina, inspirowali się pracami W. Blake’a i idei powrotu do malarstwa przed-rafaelowskiego, a więc do czasów Giotto i Fran Angelico, akcentując wierność naturze, szczerość i prostotę wypowiedzi. Pracowali w plenerze, malując emocjonalne, ale wiernie oddające rzeczywistość pejzaże. Wywarli ogromny wpływ na ukształtowanie się ruchu Arts&Crafts.
Praca Marii Corsini na ich temat zaginęła.
Opracowano na podstawie: A. Danese, G.P. Di Nicola Aureola dla dwojga. Maria Corsini i Luigi Beltrame Quattrocchi. Edycja Świętego Pawła. bmw. 2004., http://www.voxdomini.com.pl/sw/sw44.html [dostęp:01.09.2012], http://www.lesniow.pl/rodzina/rodzina/rodziny_kanon/aloizy_maria/aloizy_maria.htm [dostęp: 15.09.2012].
Alojzy i Maria związali się sakramentem małżeństwa w Bazylice Santa Maria Maggiore w Rzymie w 1905 r. On był wtedy młodym adwokatem, miał 25 lat i trzy lata wcześniej ukończył wydział prawa Uniwersytetu Rzymskiego. Pochodził z Katanii na Sycylii, z rodziny urzędnika prefektury. Ona, młodsza o 4 lata, była starannie wykształconą młodą damą z dobrego domu. Należała do jednego z najstarszych rodów florenckich Corsini i miała wśród przodków papieża Klemensa XII (Andrea Corsini). Jej ociec był oficerem grenadierów sardyńskich. W szkole miała szczęście spotkać nauczycieli o wybitnej kulturze, którym zawdzięczała bogate wykształcenie humanistyczne. Wcześnie ujawnił się jej talent pisarski, nie mając jeszcze osiemnastu lat, Maria zadebiutowała dwoma publikacjami literackimi: szkicem na temat Le api [Pszczoły] Rucellaiego oraz esejem Gabriele Rossetti e i Preraffaeliti. Jej wrażliwość na piękno – sztukę, muzykę, poezję sprawiała, że umiejętnie zaszczepiła ją także swoim dzieciom. Wraz z mężem starała się regularnie uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych Rzymu. Z dużym sceptycyzmem odnosiła się do sztuki filmowej, pozwalając dzieciom na oglądanie tylko tych filmów, które sama uznała za wartościowe.
Beltrame Quattrocchi tworzyli tradycyjną, zamożną, mieszczańską rodzinę. Razem z dziadkami i rodzicami Marii zajmowali piękne mieszkanie na Piazza del Viminale w Rzymie. Wytworny dom nie zmieniał swojego wyglądu od lat. Do dzisiaj w wielkim salonie nad kominkiem wisi obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa, przed którym cała rodzina zasiadała w określonym porządku przy ogromnym stole, a wieczorem zbierała się na modlitwę.
Przyszło im żyć w czasach trudnych, naznaczonych dwiema wojnami światowymi, mimo to widzieli swoje życie jako: Życie pogodne, angażujące umysł, interesujące, głębokie i spokojne, nigdy puste, nigdy smutne ani pesymistyczne, życie w pełni przeżyte w duchu słowa. Przeżyte nie pobieżnie, lecz w radości z tego, co przynosi z sobą każda chwila, w radości, wciąż nowej, płynącej z bycia razem – napisała Maria w książce pt.: „Radiografia di un matrimonio” (Radiogram pewnego małżeństwa).
Alojzy i Maria zostali obdarzeni czwórką potomstwa. Troje urodziło się w ciągu pierwszych czterech lat małżeństwa. Pierworodny syn Filippo przyszedł na świat w październiku 1906 r., już w marcu 1908 urodziła się córka Stefania, zwana Fanny, a w listopadzie 1909 r. rodzice cieszyli się narodzinami drugiego syna Cesare’go. W tym też czasie rodzina weszła na drogę ascezy duchowej, na której prowadził ich franciszkanin ojciec Pellegrino Paoli. To pozwoliło im sprostać dramatycznemu wyzwaniu, jakim okazała się czwarta ciąża Marii.
W styczniu 1914 r., w czwartym miesiącu ciąży niespodziewanie stwierdzono u matki poważne komplikacje (łożysko przodujące). W tamtym czasie diagnoza taka oznaczała praktycznie śmierć matki i dziecka. Lekarz natychmiast nakazał przerwać ciążę, aby – jak sądził – uratować przynajmniej Marię. Małżonkowie jednoznacznie i stanowczo odmówili przyjęcia takiego rozwiązania , zawierzając Bożej Opatrzności i zdając się na Jej wolę zwrócili się z modlitwą do Matki Bożej. W kwietniu 1914 r., w ósmym miesiącu ciąży, przyszła na świat, ku ogromnej radości rodziny, wymodlona i wbrew ludzkim kalkulacjom zdrowa, druga córka, Enrichetta.
Od narodzin pierwszego z dzieci oddawaliśmy się im, zapominając o sobie na ich rzecz. Obserwowaliśmy ich pierwsze troski, pierwsze uśmieszki i radosne wybuchy śmiechu, pierwsze kroki, pierwsze słowa, pierwsze niepokojące nas niedoskonałości, jakie się pojawiały. Studiowaliśmy książki poświęcone pedagogice wieku dziecięcego, starając się być lepsi, poprawiając się z naszych wad i kształtując nasz charakter – z powodu miłości do dzieci. Staraliśmy się, by dobrze się czuły we własnym towarzystwie i by inne, gorzej wychowane dzieci, nie przyczyniły się do zaprzepaszczenia naszego – z pewnością niedoskonałego, ale sumiennego – trudu. Potem była szkoła, a następnie harcerstwo, które uzupełniało informacje i przygotowywało ich do życia. Czuwaliśmy nad nimi dniem i nocą, uważając, by jakiś zły element nie zdołał w jakikolwiek sposób zamroczyć ich dusz. Czuliśmy, że ciąży na nas wielka odpowiedzialność za te dusze wobec samego Boga, który je nam powierzył, i wobec ojczyzny; chcieliśmy je wychować na jej kochające dzieci. Wychowywaliśmy je w wierze, aby poznały i pokochały Boga – zapisała Maria.
Dzieci Beltrame Quattrocchich miały zapewnione kierownictwo ojca duchownego, regularnie przyjmowały sakramenty święte, do Pierwszej Komunii Świętej przystępowały wcześnie, mając 5-6 lat, zgodnie z zaleceniami papieża Piusa X. Codziennie razem z całą rodziną odmawiały różaniec.
Zarówno Alojzy, jak i Maria zainteresowali się ruchem skautowym założonym w 1916 r. Z Anglii sprowadzili książkę Roberta Baden Powella, założyciela skautingu, aby przekonać się, czy ruch nie pozostaje w sprzeczności z nauką Kościoła, a potem ściśle współpracowali z założycielami włoskiego harcerstwa katolickiego
W 1920 r. w życiu rodziny miało miejsce bardzo ważne wydarzenie. Za radą ojca Mateo Cravleay’a dokonali intronizacji obrazu Najświętszego Serca Pana Jezusa w swoim domu. Już wkrótce miało się okazać, jak wielki wpływ i zmiany wywoła znajomość z tym kapłanem i oddanie się Najświętszemu Sercu Jezusa.
Dwa lata od tego wydarzenia obaj synowie, Filippo i Cesare, podjęli decyzję o wstąpieniu do seminarium duchownego, a pięć lat później próg klasztoru klauzurowego przestąpiła starsza córka Stefania, która przyjęła w zakonie imię Maria Cecylia.
Te niespodziewane wybory były dla rodziców powodem zarówno do radości, jak i cierpienia. Woli Bożej poddali się jednak bez żadnych zastrzeżeń. W 25. rocznicę zawarcia sakramentu małżeństwa Alojzego i Marii święcenia kapłańskie przyjął Filippo, odtąd ks. Tarcisio??, a w 1933 roku drugi syn – odtąd ojciec Paolino. W tym dniu Maria powiedziała do niego: Jesteś już kapłanem. Od tej chwili możesz mnie nie tylko błogosławić, ale i rozgrzeszać. Ale jestem i na zawsze pozostanę twoją matką. Zapamiętaj sobie dobrze, że jeśli pewnego dnia, nie daj Boże, miałbyś się okazać niewierny, zostaniesz spoliczkowany przez swą własną matkę i nic cię przed tym nie uchroni.
Cierpienie rodziców spowodowane odejściem z domu dzieci zaowocowało głębszym zjednoczeniem duchowym małżonków. Siły duchowe do życia czerpali z Eucharystii. Codziennie rano uczestniczyli we Mszy świętej w Bazylice Santa Maria Maggiore. Dzień zaczynał się tak: wspólna Msza św. i Komunia. Gdy ja jeszcze przygotowywałam się do wyjścia, jego namiętność do Liturgii kazała mu głośno czytać porządek Mszy św. na dany dzień; oprócz tego ciągle nosił mszalik i studiował go – linijka po linijce – mimo że znał jego układ na pamięć. Gdy wychodziliśmy z kościoła, witał mnie słowami dzień dobry, jakby dopiero wtedy dzień zaczynał się naprawdę. I tak rzeczywiście było.
Już w 1926 r., kiedy Alojzy miał 46 lat, a Maria 42, za radą ojca duchownego Pelegrino Paoli małżonkowie dokonali „zgodnie definitywnego rozdziału łoża”. Od tego momentu wspólne łoże małżeńskie zastąpili dwoma łóżkami. Wybór wstrzemięźliwości cielesnej wynikał z pragnienia pogłębienia wzajemnej komunii duchowej oraz pragnienia radykalnego oddanie się Boskiemu Oblubieńcowi. Natomiast po wyświęceniu synów na kapłanów w 1934 r. małżonkowie postanowili, że jeżeli także ich druga córka Enrichetta podejmie powołanie zakonne, oni również wstąpią do klasztorów. Tak jednak się nie stało, ponieważ najmłodsza córka do końca pozostała w domu rodziców.
Ciężkim doświadczeniem dla rodziny była druga wojna światowa. Minister sprawiedliwości Włoch zaproponował Alojzemu stanowisko adwokata generalnego państwa. Ten jednak odmówił, aby nie wspierać faszystowskiego reżimu. Odmówił również kandydowania do senatu z list chrześcijańskiej demokracji, ponieważ niektóre punkty programu były sprzeczne z wyznawanymi przez niego poglądami.
Małżonkowie w swoim rzymskim mieszkaniu mimo zagrożenia przyjmowali, przechowywali i ułatwiali ucieczkę żołnierzom uchodźcom. Także po wojnie od razu włączyli się do odbudowy kraju po zniszczeniach, działając w ruchach Front Rodziny (Front delia Famiglia) i Ruch Odrodzenia Chrześcijańskiego (Rinascita Christiana).
Dnia 5 listopada 1951 r. cała rodzina Beltrame Quattrocchich po raz pierwszy od 1924 r. spotkała się w cała w mieszkaniu w Rzymie. Było to ostatnie takie spotkanie, cztery dni później Alojzy zmarł na atak serca. Na jego ostatnie pożegnanie przybyły rzesze ludzi, w tym wiele wybitnych i znanych osobistości. Wszyscy, wylewając szczere łzy, świadczyli o otrzymanym dobru znanym jedynie Bogu. Na wyścigi próbowali musnąć kwiatem, wieńcem czy chusteczką – niby relikwię świętego – tę martwą, woskową twarz, która była pogodna i rozjaśniona jak nigdy. Potem starali się ucałować rękę czy brzeg sukni naszej mamy, której, dzięki zadziwiającej sile ducha – udawało się ukryć ściskający serce ból pod życzliwym uśmiechem. Na wyścigi zwracali się do niej z najpiękniejszymi słowami; nie tyle z konwencjonalnymi kondolencjami, co z ewangelicznym pocieszeniem to był święty człowiek – wspominał ojciec Paolino.
W rok po śmierci męża Maria wydała książkę Wątek i osnowa (L’ordito e la trama). Był to trochę zmieniony tekst napisanego wcześniej Radiogramu pewnego małżeństwa.
Wątek – nitka po nitce współpracuje z osnową (…) Muszę, całkowicie skupiona na darze z siebie samej upiększać solidny męski fundament osnowy własną nicią – wątkiem delikatności i miłości. Nić za nicią – wątek – jako funkcja osnowy, osnowa jako racja wątku. I jak jedno bez drugiego nie zdoła ukończyć swej tkaniny, tak jedno zyskuje w drugim swą siłę i podporę. Bóg zechciał, by sakrament małżeństwa był ścisłym przymierzem: uporządkowanym, ukształtowanym, nabierającym stopniowo spoistości i trwałości dzięki wzajemnemu zrozumieniu płynącemu z miłości; by był pełen światła i zapału w łasce i miłości, we wspólnym podnoszeniu rąk. (…) Takie jest właśnie małżeństwo: nitka po nitce, jedno z drugim splecione w Bogu, na zawsze, nieprzerwanie, aż do śmierci. Dopiero wtedy tkanina znajdująca się w rękach Boskiego Tkacza, zostanie ukończona; będzie to ostatni, nie znający końca splot wątku z osnową.
Najmłodsza córka, Enrichetta, która towarzyszyła matce po śmierci ojca, zaświadcza, że wdowieństwo Marii było nieustanną ascezą. Przez długie samotne godziny modliła się i kontemplowała, ofiarując swe wyrzeczenia potrzebującym duszom. Zmarła 25 sierpnia 1965 r. w Seravalle w Toskanii. Oboje małżonkowie Beltrame Quattrocchi spoczywają na rzymskim cmentarzu Vitorchiano.
Już w 1919 r. Maria zostawiła mężowi swój duchowy testament. Napisała w nim: Pozostawiam Ci moją nadzieję. Może ufać Panu ten, kto naprawdę ofiarował wszystko dla Jego chwały. Jak słodko jest, Gino, oddać się całkowicie – z duszą i ciałem w Jego ręce – pozwalając, by On posługiwał się nami jako członkami swego ciała, zjednoczonymi z Nim w Miłości. Jak słodko jest to uczynić, kiedy się już przeżyło życie Jemu ofiarowane, tak jak On sam żyje w Eucharystii, życie pełne modlitwy, życzliwości, zadośćuczynienia, poświęcenia; ukryte w cichym, czynnym i ukrytym życiu wszechmogącej Miłości.
Liturgiczne wspomnienie błogosławionych Marii i Alojzego Quatrocch 25 listopada, nie przypada jak to jest w zwyczaju na dzień ich narodzin dla nieba, czyli śmierci lecz w dniu, w którym udzielili oni sobie sakramentu małżeństwa.
Prerafaelici – odrębny nurt w sztuce europejskiej Bractwo zostało założone w 1848 r. przez Williama Holmana Hunta, Johna Everetta Millais i Dante Gabriela Rossettiego, do których dołączyli William Michael Rossetti, James Collinson, Frederic George Stephens i Thomas Woolner. Bazowali na poglądach Ruskina, inspirowali się pracami W. Blake’a i idei powrotu do malarstwa przed-rafaelowskiego, a więc do czasów Giotto i Fran Angelico, akcentując wierność naturze, szczerość i prostotę wypowiedzi. Pracowali w plenerze, malując emocjonalne, ale wiernie oddające rzeczywistość pejzaże. Wywarli ogromny wpływ na ukształtowanie się ruchu Arts&Crafts.
Praca Marii Corsini na ich temat zaginęła.
Opracowano na podstawie: A. Danese, G.P. Di Nicola Aureola dla dwojga. Maria Corsini i Luigi Beltrame Quattrocchi. Edycja Świętego Pawła. bmw. 2004., http://www.voxdomini.com.pl/sw/sw44.html [dostęp:01.09.2012], http://www.lesniow.pl/rodzina/rodzina/rodziny_kanon/aloizy_maria/aloizy_maria.htm [dostęp: 15.09.2012].